To była jedna z tych sesji, które zostają w pamięci na długo – pełna słońca i śmiechu. Dziś przywołuje wspomnienia lata, za którym (nie będę ukrywać) trochę tęsknię. Mama, tata i ich mała córeczka – rodzina jak z obrazka, otulona ostatnimi promieniami słońca na tle łąki.
Mama w zwiewnej boho sukience i kowbojkach wyglądała jak wcielenie lata – naturalna, promienna i pełna swobody. Mała księżniczka z kolei szalała w srebrnych balerinkach, które błyszczały w świetle zachodzącego słońca. Tata, czuły i opiekuńczy, nie spuszczał wzroku z ukochanych dziewczyn. Radość i autentyczność na tej sesji były tak naturalne, jak sama sceneria – nie trzeba było nikogo ustawiać ani niczego podpowiadać. Wystarczyło tylko podążać za ich energią i uwieczniać te chwile beztroski!
Podczas sesji towarzyszył nam klimat pełen optymizmu, ale też trochę nostalgiczny – jakbyśmy wszyscy czuli, że to ostatnie chwile ciepła przed nadejściem jesieni. Patrząc na te kadry, widzę lato zaklęte w uśmiechach, spontanicznych objęciach i…w słonecznikach, które zupełnym przypadkiem stały się bohaterami tych kadrów. O czym myślę, kiedy wrzucam efekty tej sesji na bloga, a za oknem kilka stopni Celsjusza? Że warto doceniać rodzinne więzi – w otoczeniu najbliższych zawsze jakoś cieplej,

































